Kurs języka angielskiego na Malcie
Celem wyjazdu na kurs języka angielskiego na Maltę w ramach projektu „Razem w kierunku europejskiej szkoły” programu „Erasmus plus” było zdobycie nowych umiejętności i kompetencji w zakresie języka angielskiego, nabycie doświadczenia w prowadzeniu ciekawych zajęć, poznanie możliwości zastosowania nowoczesnych metod nauczania.
30 marca, sobota – pierwszy dzień
Jesteśmy! Wylądowałyśmy na lotnisku na Malcie po około trzech godzinach lotu. Polska żegnała nas chłodem, a Malta przywitała ciepłym słonecznym dniem. Jesteśmy w stolicy Malty – Valletcie. Po drodze od przystanku autobusowego, mijamy ciekawe miejsca i zabytki. Idąc główną ulicą – Triq Ir Republika napotykamy na proekologiczny festyn. Barwne pufy coś nam przypominają…
Kierując się mapami docieramy nad morze. Tu gdzieś w pobliżu jest nasza kwatera. Jest, znalazłyśmy! Mieszkamy w starej, typowej kamienicy z żółtego piaskowca.
31 marca, niedziela – drugi dzień
Przepiękna pogoda, słońce i ciepełko od samego rana. Wybieramy się na spacer wzdłuż wybrzeża i murów fortyfikacyjnych miasta. Po przejściu zaledwie 8 kilometrów docieramy do fortu Elmo, a stamtąd udaje nam się wydostać do górnej części miasta. Szukamy naszej szkoły językowej. Niestety, numeracja domów w Valetcie jest dość specyficzna. Po wielu trudach odnajdujemy szkołę. Nr 24 ulicy jest naprzeciwko nr 279.
1 kwietnia, poniedziałek – trzeci dzień
Pierwszy dzień w Easy School of Languages w Valletcie rozpoczynamy od rozmowy informacyjnej i testu sprawdzającego poziom naszej wiedzy językowej. Po godzinie zmagań przydzielono nas do grup językowych według poziomu zaawansowania. Kolejne 3 godziny pracujemy w swoich grupach. W każdej grupie są osoby z różnych krajów. W naszej znaleźli się Japonka, Czech, dwoje Francuzów i Szwajcar. Naszą nauczycielką angielskiego jest Niemka, Stefanie. Jak widać towarzystwo międzynarodowe. Stefanie w sposób pełen ekspresji, radości i pasji prowadzi ciekawe zajęcia.
Godziny mijają znacznie szybciej, niż się spodziewałyśmy. Poznajemy nowoczesne metody nauczania przez zabawę i czynne branie udziału w warsztatach. Współpraca w grupie, wymiana doświadczeń, piktogramy, wyliczanki, to tylko niektóre sposoby, dzięki którym nauka każdego przedmiotu, a w szczególności języka, staje się zdecydowanie bardziej przyswajalna niż studiowanie podręcznika.
Po południu mamy dodatkowe zajęcia z angielskiej wymowy. Prowadzi je rodowity Brytyjczyk, Daniel. Z zapałem wydajemy z siebie różne dźwięki, zyskując aprobatę Daniela.
Po zajęciach aktywnie ćwiczymy angielską wymowę podczas robienia zakupów na straganach warzywno-owocowych, w sklepach i podczas zwiedzania. Na Malcie angielski jest językiem urzędowym od prawie 60 lat, więc nietrudno się w nim porozumieć, nawet ze starszymi mieszkańcami.
Wieczorem odrabiamy prace domowe z angielskiego i ćwiczymy słówka.
2 kwietnia, wtorek – czwarty dzień
Po kilku godzinach zmagań z językiem angielskim wybieramy się na spacer po najstarszej części Valletty. Zwiedzamy słynne ogrody Barrakka, skąd rozpościera się piękny widok na trzy miasta: Vittoriosa, Senglea i Cospicuła. Dalej zwiedzamy miasto. To jedno wielkie muzeum. Późnym popołudniem płyniemy promem na wycieczkę do Sliemy. Ta znana nadmorska miejscowość turystyczna, z 20.000 obywateli jest największym i najbardziej atrakcyjnym ośrodkiem turystycznym na Malcie. Najciekawszym miejscem jest plaża z promenadą o długości ponad 3 km, gdzie zlokalizowanych jest najwięcej hoteli, nocnych barów oraz wiele innych przyjemnych miejsc. Jest tu też wspaniała katedra Stella Maris, ale niestety mogłyśmy ja obejrzeć wyłącznie z zewnątrz.
Wieczorem odrabiamy prace domowe z angielskiego i ćwiczymy słówka.
3 kwietnia, środa – piąty dzień
Angielski, angielski, angielski! Środek tygodnia, a nam kręci się w głowie od tego języka. Pracujemy w parach: polsko-japońskiej i polsko-francuskiej. Jakoś się dogadujemy. Jest to, w pewien sposób ekscytujące. Dowiadujemy się m.in. jak nazywa się zespół japońskich rock and rollowych dziewcząt z filmu „Kill Bill”. Dobrze, że dzisiaj po zajęciach mamy ciekawą wyprawę morską. Z ogrodów Barrakka schodzimy schodami, mieszczącymi się w wieży, z wysokości 18 piętra aż do portu.
Niestety, zaplanowana wycieczka statkiem wokół Valletty nie doszła do skutku, a my szukając alternatywnego rejsu zapędziłyśmy się w nieznane okolice miasta, a właściwie już poza Vallettę. Atrakcją naszej pieszej wyprawy był dziki park, gdzie rósł koper włoski a my pobiłyśmy dzienny rekord przebytych kilometrów -15.
Wieczorem odrabiamy prace domowe z angielskiego i ćwiczymy słówka.
4 kwietnia. czwartek – szósty dzień
Kolejny dzień kursu. Angielski może być jednak przyjemny. Cały czas rozmawiamy z naszymi przyjaciółmi z grupy po angielsku i rozumiemy, co mówią inni. A my mamy coraz więcej pomysłów! na zastosowanie zdobytej wiedzy w naszej pracy w szkole.
Po południu jedziemy na wycieczkę do Mdiny i Rabatu. Troszkę pada, ale zupełnie nam to nie przeszkadza. Mdina to dawna stolica Malty, otoczona wysokimi murami obronnymi. To średniowieczne miasto z wąskimi, cichymi uliczkami łączy się z drugim bardzo starym miastem – Rabatem (nie mylić ze stolicą Maroka 🙂
Zwiedzamy słynne katakumby św. Pawła i św. Agaty. Duuuużo chodzenia, nie dla osób z klaustrofobią. Do katakumb są wejścia z ogrodu z imponującymi kaktusami i opuncjami oraz już owocującymi drzewami brzoskwiń i śliwek.
Próbujemy miejscowego specjału – królika w winie. Szkoda nam malutkiego zwierzątka, ale trudno, tradycja jest tradycją.
Wieczorem odrabiamy prace domowe z angielskiego i ćwiczymy słówka.
5 kwietnia, piątek – siódmy dzień
W szkole mamy zajęcia z nowym prowadzącym. Daniel jest londyńczykiem i mieszka i pracuje na Malcie od trzech lat. Pracujemy w grupach – gramy w gry planszowe, które dopingują nas do mówienia po angielsku o naszych zainteresowaniach, podróżach i pracy.
To nasz ostatni dzień w szkole. Otrzymujemy certyfikaty szkolenia. Żegnamy się z naszymi nauczycielami i kolegami. Jeszcze tylko wymiana adresów, uściski, wspólne zdjęcia.
Po południu zwiedzamy katedrę Św. Jana ze słynnym obrazem Caravaggio ” Ścięcie świętego Jana”
Katedra z zewnątrz niepozorna, w środku kapiąca od zdobień. Są wszędzie: na ścianach, sklepieniach, portalach i posadzkach. To prawdziwa perła baroku!
Wieczorem burza z piorunami i ulewnym deszczem. Dobrze, że jesteśmy w domu.
6 kwietnia, sobota – ósmy dzień
Ostatni dzień w Valletcie. Na pożegnanie wyspy poprawiła się pogoda. Opuszczamy mieszkanie i zostawiamy bagaże w przechowalni. Dzięki zmianie rozkładu lotów zyskujemy dodatkowe godziny na eksplorację Malty.
Wychodzi słońce, a my idziemy zwiedzać Pałac Wielkiego Mistrza. Zbudowany w 1571 roku był siedzibą Wielkiego Mistrza Zakonu Maltańskiego św. Jana. Obejrzałyśmy zbrojownię z największą kolekcją broni okresu Kawalerów Maltańskich oraz pomieszczenia prywatne, apartamenty z zabytkowymi meblami i obrazami.
Po miejscowym lunchu (ryby, ryby…) udaje nam się dostać na zwiedzanie prywatnego pałacu Casa Rocca Piccola, należącego do arystokratycznej rodziny de Piro. Oglądałyśmy autentyczne, prywatne wnętrza z pięknym wyposażeniem. Pod pałacem znajduje się jaskinia, która w czasie drugiej wojny światowej służyła jako schron dla wielu mieszkańców miasta. Pani przewodniczka opowiada o historii pałacu po angielsku. Rozumiemy!
W niewielkim, ale uroczym ogródku na wewnętrznym dziedzińcu zapoznałyśmy sie z papugą Kiku, która zagadywana po angielsku nawiązuje kontakt słowny.
Na pożegnanie Valletty robimy ostatnie zdjęcia i kupujemy pamiątki.
Wyjeżdżamy na lotnisko. W myślach mamy wrażenia z podróży, która rozwinęła w naturalny sposób nasze językowe kompetencje i na trwałe pozostanie w naszych wspomnieniach.
Małgorzata Jusionis, Iwona Stawińska
20 kwietnia, 2019